[<< poprzednia strona] [strona główna] [następna strona >>]


24.08.2004 Phnom Penh-Sihanoukville

Wstaliśmy o 6:30, bo o 7:15 mięliśmy autobus do Sihanoukville (3.5$), czyli najpopularniejszej morskiej miejscowości w Kambodży. Około 11:30 dojeżdżamy na miejsce, ponieważ droga była prosta i asfaltowa (za amerykańskie pieniądze). Od razu szukamy hotelu w pobliżu dworca (4$), bo następnego dnia rano zamierzamy stąd wyjechać. Następnie jedziemy z kierowcą motorem (w trójkę, za 2500r) na plaże. Woda jest taka sobie, za to piasek ładny - bialutki, tylko palm brakuje. Plaża prawie pusta, bo na odcinku kilku kilometrów dostrzegamy tylko kilkunastu turystów. Musimy uważać z opalaniem, ponieważ słońce jest mocne nawet przez chmury, a widać to dopiero wieczorem. Największym minusem plaży są śmieci na piasku i w wodzie i nikt tego nie sprząta, co jest normalne dla tubylców a dla nas nie. Zresztą wszędzie widać, że troska o środowisko naturalne nie jest priorytetem w całej Azji pd-wsch. Wieczorem jemy obiadokolację na targu, płacimy 3000r za 2 os. (mniej niż 3 zł). Hotele i jedzenie w restauracjach dla miejscowych w Kambodży okazuje się tańsze niż w Tajlandii, ale wstępy są dużo droższe. Wydaje się, że państwo szuka dodatkowych pieniędzy, które może uzyskać od turystów. Ogólnie wyszło, że Kambodża jest dla nas najdroższym krajem, patrząc na stosunek wydanych pieniędzy do ilości spędzonych dni.



Plaża w Sihanoukville.


[<< poprzednia strona] [strona główna] [następna strona >>]