Jedziemy drogą widokową z Big Sur do San Simeon. Po drodze zatrzymujemy się i oglądamy piękne klify. Na jednym z postojów jest silny wiatr, który przy wysiadaniu wyrywa Magdzie drzwi samochodu, które uszkadzają się o metalową barierę (na szczęście ubezpieczenie pokrywa koszty uszkodzenia). Jesteśmy na pustkowiu i tak samo jak w parkach narodowych, benzyna jest tu dużo (do 30%) droższa. Następnie oglądamy ogromne foki (elephant seals), które ważą do 2,5 tony. Foki leżą na plaży, czasami przykrywając się mokrym piaskiem. Koło San Simeon jest Hearst Castle, wybudowany w latach 30 XIX wieku przez magnata prasowego. Oglądamy wielką posiadłość z 3 domkami gościnnymi, 2 pięknymi basenami i główny zamek (przez właściciela nazywany "rancho"), który zewnętrznie jest kopią europejskiego kościoła. W środku znajdują się średniowieczne stele, starodawne meble sprowadzone z Włoch i Hiszpanii. W zamku bywali najbardziej znani politycy i aktorzy. Zamek jest niedokończony, z powodu kryzysu lat 30 i bankructwa króla (właściciela :)
Wieczorem jesteśmy już w Los Angeles. Zwiedzamy Malibu i Santa Monica. Idziemy molo z karuzelami. Oglądamy pokaz magika i człowieka orkiestry. Widzimy rybaków łowiących ryby. Ludzi jest bardzo dużo, ale to przecież weekend.