[<< poprzednia strona] [strona główna] [następna strona >>]


31.08.2004 Hoi An-Hue

Do Hoi An dojechaliśmy około 6:00. Po tym jak przeczytaliśmy w przewodniku co jest tu do zwiedzenia, postanowiliśmy zostać tu tylko kilka godzin, do odjazdu następnego autobusu do Hue. To był dobry pomysł, bo miasto nie było wcale takie super, jak to wynikało z przeczytanych przez nas relacji. Spodziewaliśmy się klimatu, w rodzaju Antigua w Gwatemali i się zawiedliśmy. Może nasze oczekiwania po Gwatemali były zbyt wysokie. Kolejnym minusem były te bilety za 50000d, dzięki którym można wejść do jednej świątyni, jednego domu i jednego muzeum. Na szczęście do niektórych miejsc nie potrzeba biletów. Jednak jak ktoś chce zwiedzić wszystko, musi kupić 4 bilety i wydać około 13$. W Hoi An ogląda się tu głownie stare domy i świątynie, które są w chińskim stylu. Jest to dla nas miła odmiana po dziesiątkach buddyjskich watów. Jest nas dwójka, więc staramy się chodzić w inne miejsca a później dzielić się spostrzeżeniami/zdjęciami. Do niektórych miejsc wpuszczają nas w dwójkę z jednym biletem, widząc że się rozdzielamy. Miasto rzeczywiście ma swój klimat - niskie domy, wśród których czas jakby zatrzymuje się w miejscu (z wyjątkiem głośnego targu). Jest to także miasto krawców - można sobie wybrać kreacje z katalogu a krawcowa uszyje ją w kilka godzin. Zwiedziliśmy większość miejsc zaznaczonych na mapie i możemy polecić Assembly Hall of Fujijan Chinese Congregation, Assembly Hall of Cantonese Chinese Congregation, Quan Cong Temple, Tran Family Chapel i darmowy :) widok na port na rzece. Wieczorem pojechaliśmy do Hue (4h) i kupiliśmy w biurze rejs po Perfumowanej Rzece za 1.5$/os. (obiad w cenie).



Japanese Covered Bridge i Assembly Hall of Cantonese Chinese Congregation.


[<< poprzednia strona] [strona główna] [następna strona >>]