Kolejny ranek oznacza kolejny wyjazd. Teraz musimy zjechać ponad 1000m w dół, więc podróż zapowiada się ciekawie :) Kierowca jedzie dość szybko, ale pewnie jeździ tędy codziennie. Przed większymi zakrętami trąbi, żeby ewentualne samochody z przeciwka wiedziały, że jedzie. Pośpiech był niekonieczny, bo na przystanku przesiadkowym czekamy 50 min na autobus do Nha Trang. Wczoraj też tu byliśmy, ale od razu pojechaliśmy dalej. Jest to przystanek, w którym spotykają się autobusy z Mui Ne (z HCMC jedzie przez Mui Ne), Dalat i Nha Trang. Wszystkie autobusy jeżdżą codziennie, co dla nas jest niezbędne, ale widać, że Wietnamczycy próbują zaoszczędzić pieniądze i maksymalnie wykorzystać autobusy. Do Nha Trang dojeżdżamy o 13:00, czyli tym razem zgodnie z planem. Zostajemy w hotelu, pod który nas podwożą, bo znajduje się pokój w dobrej cenie (4$). W przewodniku LP jest mam miasta i wydaje się całkiem małe, więc postanawiamy zwiedzać je na pieszo. Najpierw idziemy do Long Son Pagoda (z ogromnym, siedzącym białym Buddą) a później do Nagar Cham Towers. W Nha Trang nie ma zbyt dużo ciekawych rzeczy a plaża z promenadą nie jest godna polecenia. Odległości wcale nie były takie małe jak na mapie i zwiedzanie miasta zajęło nam czas do zmroku.